sobota, 4 stycznia 2014

Jak Lili kury studiowała - 4 styczeń 2014 rok

Dziś opowiem wam o jednym z mieszkańców naszego Zaścianka. Bohaterką tego odcinka będzie Lili, jedna z naszych suk. Ta wielka psica to mieszaniec bernardyna i labradora, o biało - brązowym umaszczeniu. Lilusia posiada jedną zaskakującą umiejętność, a mianowicie ku naszemu utrapieniu potrafi skakać bardzo wysoko. To nie wiarygodne, ale pokonanie dla niej ponad półtorametrowej siatki nie stanowi żadnego problemu. Jest to dla nas nie lada kłopot, bo nasza sunia uwielbia wycieczki po okolicy i często je uskutecznia. Lila to bardzo łagodny pies i nikomu nic nie zrobi, ale ze względu na swoją posturę budzi jednak postrach wśród ludzi. Wynika to chyba trochę z bardzo prostackiej mentalności tych ludzi, że pies musi być zły i najlepiej na metrowym łańcuchu przy budzie, a często gęsto przy czymś co umownie tak się nazywa, ale pod żadnym względem tej nie przypomina. Nota bene, też bym była zła i wścieknięta gdybym całe życie siedziała przy budzie. Zaprawdę dziwny to naród i strasznie pokrętnie myślący. Pomijając to wszystko, zdajemy sobie sprawę z tego, że pies nie powinien bezpańsko włóczyć się po okolicy i noce nasza Lilcia spędza w garażu. Ale zdarza się, że wciągu dnia wyskoczy poza ogrodzenie.
Zaścianek jest duży i z jednej strony graniczy z innym gospodarstwem, a tam hodują kury. No i te nieszczęsne kury często żerują na naszym polu. Lilusia to bardzo ciekawskie i inteligentne stworzenie i biegające po sadzie kury bardzo ją zainteresowały. Często widziałam jak spacerowała za jedną czy drugą nie robiąc jej nic złego. Tym niemniej gdy widzimy kury po naszej stronie przerzucamy je na teren właściciela. No i pewnego razu widzę leżącą sunię na trawniku pomiędzy rzędami malin, a przed nią siedzącą kurę. Scena była kapitalna. Oto wielki psiur położył potężny łeb na przednich łapach i przyglądał się spokojnie siedzącej przed samym nosem kurze.
Poprosiłam męża żeby wyrzucił ptaka na pole sąsiada i tak też zrobił, po czym udał się w stronę domu. Całą scenę obserwowałam z okna w łazience i nie zdążyłam jeszcze odejść od niego, gdy zauważyłam, że Lilcia nadal nie rusza się spod ogrodzenia. Jakiś czas obserwowała kurę z za siatki. Po czym rozglądnęła się dokoła i nie zwlekając dłużej z miejsca wystrzeliła w górę i w następnej sekundzie była po drugiej stronie. Dogoniła oddalającą się kurę wzięła ją ostrożnie w swój wielki pysk i wraz z nią poszybował znów w górę by miękko wylądować w malinach. Wypuściła ptaka na wolność i grzecznie położyła się opodal.
Kura chyba była trochę skołowana, bo przez chwilę stała bez ruch, ale szybko ochłonęła bo spokojnie zaczęła spacerować w poszukiwaniu robaków. Całe zdarzenie było zdumiewające i śmieszne.
No i niech mi kto powie, że psy nie myślą logicznie. Pozdrawiam wszystkich. Dorota z  Zaścianka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz