poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Wielkanoc czyli wiosna pełną parą - 21 kwiecien 2014 rok


Na początku życzenia świąteczne. A więc, życzę wszystkim moim czytelnikom spokojnych i miłych świąt i mokrego dyngusa. Teraz będę się kajać. Rzeczywiście zaniedbałam trochę to moje pisanie. Cóż mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie, chyba tylko to że pracy mi nie brakowało, a wszystko w wielkim tempie i napięciu. Czy ktoś z was sprzątał  kiedyś po kapitalnym remoncie? Jeśli tak, to myślę że zrozumie. Dla nie wiedzących, wyjaśniam że to droga przez mękę. Dodam jeszcze, że nie ma gorszej kary jak remontowanie starego domu. Do tego wiosna w pełni i w ogrodzie masa roboty. Nie posiejesz to mieć nie będziesz. No i jeszcze akcja „trawa”. Zielsko rośnie jak na drożdżach i trawniki błagają o koszenie, a jest tego około hektara. Ale dość narzekania. Na szczęście już po wszystkim i jakiś czas może będzie spokój. Chyba, że znów coś wymyślimy, a jeszcze jest wiele do zrobienia, by nasz Zaścianek wyglądał tak jak sobie wymarzyliśmy. To tyle w kwestii usprawiedliwienia. Teraz w sprawie zajączka. Z żalem muszę donieść, że nasze zajęcze maleństwa nie przeżyło. Jednak wszystkie nadesłane rady, za które bardzo dziękuję, bardzo się przydały. Mój znajomy też takiego marcowego zająca dostał na święta, a raczej przyniosła go sroka. Tak, dobrze czytacie. Sroka. Te wszędobylskie, drapieżne szkodniki bywają bardzo dokuczliwe. Na ogród takiego zajęczego malucha właśnie przyniosło takie ptaszysko. Myśleliśmy, że nie przeżyje bo upuściła je z wysokości. Jednak zajączek żyje i ma się dobrze. Nie uwierzyłabym w tę historię, gdyby nie to, że całe zajście widział synek moich znajomych.
A co nowego w Zaścianku? Ano, w Zaścianku zrobiło się gwarno. Pełne obłożenie. Wszystkie miejsca zajęte. Goście wypoczywają, a my pracujemy. I dobrze. Pogoda sprzyja wypoczynkowi i fajnie jest posiedzieć na bujaczku, co bardzo się podoba naszym gościom. I tak powoli czas leci.
Ogród w Zaścianku wygląda pienie. Kwitnie sad i kwiaty. A najpiękniej nasze drzewo. Tak nazywamy olbrzymią ptasią czereśnie. Jest naprawdę niesamowita. W sadzie też burza kwiatów. A jak pachnie! Słodko i uwodzicielsko. Szkoda, że nie mogę wam tego przesłać przez internet. Sowy się już wykluły i chyba jest ich trzy. A na naszej łące zadomowił się bociek. Tak, więc sami widzicie, że wiosna w pełnej krasie.
Muszę powoli kończyć, bo goście swoje wymagania mają i obiad ugotować trzeba. Ale zapomniałabym o pisankach. Przed świętami było z nimi trochę roboty. W załączeniu przesyłam zdjęcie jednej z nich. Drugie zdjęcie to nasza ukochana kocica Zuzia w wielkanocnym koszyczku. Wcześniej był w nim stroik wielkanocny, ale masza spryciula wyrzuciła je z koszyka. Niestety naszej Zuzanny już nie ma i zostały nam po niej tylko zdjęcia. Ale to zupełnie inna historia i może kiedyś Wam ją opowiem.
Na koniec jeszcze raz wam życzę spokojnego odpoczynku i mam nadzieję, że przysmaki ze świątecznego stołu wam nie zaszkodzą. Obiecuję również, że postaram się pisać częściej, a jest o czym. Choćby o pomidorach, ale to następnym razem. Pozdrawiam.