Witam wszystkich po dość
długiej przerwie. To prawda, dawno mnie tu nie było i niektórzy z moich
czytelników pewnie całkiem już stracili nadzieje, że jeszcze się pojawię. Cóż, to było pracowite lato i czasu na
wszystko jakoś mi brakowało. A może było tak, że opuściła mnie wena, a może
jedno i drugie po trosze. Jakby nie było to teraz postaram się pisać częściej.
A co słychać w Zaścianku? Ano, Zaścianek przez cale lato gościł letników i jak
na pierwszy sezon swej działalności było ich całkiem sporo. Wypoczywali,
jeździli, zwiedzali okoliczne atrakcje i jak mi się wydaje opuszczali nas w
większości zadowoleni.
W tym roku przyroda wyjątkowo
łaskawie obdarzyła nas swoimi darami. Drzewa obrodziły obficie. Były czereśnie,
śliwy, jabłka, gruszki, a i orzechów jest moc. No i tak siedziałam sobie w tej
mojej kuchni i smażyłam sobie te powidełka i inne konfitury. Bo sałatki z
ogórków i pomidorów to domena mojego męża i ja mu się w to nie wcinałam. Swoją
drogą trzeba mu przyznać, że wychodzą mu wspaniałe. Na grządkach dojrzała już
papryka, kapusta, buraczki, seler i pory. Szczerze mówiąc myślałam, że już nic
tam nie urośnie, bo chwast był większy niż wszystko inne i sił mi brakło na
jego plewienie. Ale nie, urosło bujne i dorodne. I dobrze.
A co poza tym? Ano, właśnie
dziś temat świeżutki i wszystkich nas żywotnie interesujący, a mianowicie
jakieś parę dni temu pojawiły się na naszej drodze maszyny i nadzieja w nasze
serca wstąpiła wielka, że wreszcie w błocie po kolana chodzić nie będziemy. No i
zaczęło się. Spychacz, walec i inne ustrojtwa zrobiły swoje i mamy piękną
nowiutką, asfaltową drogę. Ale, ale nie myślcie, że to tak łatwo poszło. Trochę
zachodu i korowodów z tą nasza dróżką było. Ale koniec końców jakoś z gminą się
dogadaliśmy i wszystko dobrze się skończyło. Tak więc Panu Burmistrzowi gminy
Działoszyce pięknie dziękujemy za wyrozumiałość i zaangażowanie. Pewnie i nasi
goście – mam nadzieje że coraz liczniej przybywający – równie wdzięczni będą, a
i dla promocji naszego pięknego regionu z różnicą to nie będzie. Teraz jeszcze
tylko zostały do zrobienia pobocza i ten nowy nabytek będzie można opić
tegorocznym winkiem z róży.
A teraz muszę odpowiedzieć na
dwa komentarze, które otrzymałam jakiś czas temu. Wiem, że trochę dawno to
było, ale chyba lepiej później niż wcale. Pierwszy dotyczy dróg w naszej gminie
i poczynań Pana Burmistrza w tym temacie, stąd wnoszę, że autorem tegoż
komentarza jest mieszkaniec naszej gminy, choć nie ujawnił swojej tożsamości.
Jednakowoż tematu dróg rozwijać nie będę już bardziej choć taka jest rada
mojego anonimowego czytelnika, a to z dwóch powodów: po pierwsze nie mam w tym
względzie gruntownej wiedzy i nie wiem czy mi się w tym chce grzebać, a po
drugie wciąż mi braku czasu na rzeczy o wiele ciekawsze choćby na malowanie.
Pyta pan również czy przypadkiem nie popełniłam błędu pisząc CHA i sugeruje
pan, że powinno być HA. Nie będę się w tym temacie wymądrzać, choć swoje zadnie
mam. Uważam mianowicie, że wszystkie te zasady językowe są śmieszne, sztuczne i
nie ma tak naprawdę o co kopii kruszyć. Język się zmienia, jest żywy i nawet Pan Miodek nie powstrzyma jego
ewolucji. Choć przyznaje że wyraz dróżka napisany w ten sposób: „drurzka”
wygląda dziwacznie dla nas to nie koniecznie będzie tak wyglądał dla ludzi za
dwieście lat. Ciekawe co powiedziałby taki Rej gdyby dziś w telewizji usłyszał
jakąkolwiek dyskusję. Co najmniej byłby chyba zaskoczony. Nie zapominajmy, że
język służy komunikacji i jeśli ja rozumiem co do mnie mówią i ktoś rozumie co
ja mówię do niego to czy powiem „włączać” czy „włanczać” naprawdę nie ma
większego znaczenia. A jeśli chodzi o nieszczęsne CHA to znalazła interpretacje tej pisowni, którą zamieszczam
poniżej.
Jak się okazuje to w
kwestii wyrazów dźwiękonaśladowczych istnieje tylko jedna zasada, którą w
poradniku językowym PWN Piszemy poprawnie następująco formułuje prof. Mirosław
Bańko:
„Wyrazów dźwiękonaśladowczych nie
ocenia się w skali poprawne – niepoprawne, lecz w skali trafne – nietrafne albo
sugestywne – niesugestywne (czy też mniej sugestywne). (…) trzeba pamiętać, że
bardziej sugestywna, trafniej naśladująca dany dźwięk może być nie ta [forma],
której się używa częściej, zgodnie z językową konwencją, lecz ta, którą się
stwarza doraźnie, np. drrrrrrrryń!”
Zasadę
odnośnie do wyrazów onomatopeicznych czyli dźwiękonaśladowczych można
sformułować jeszcze w inny sposób, a mianowicie: dajmy się ponieść emocjom i
piszmy je tak jak w duszy nam gra. I to byłoby chyba wszystko w tym temacie.
Pozostał mi jeszcze jeden komentarz, ale to chyba już następnym razem.
Pozdrawiam wszystkich trochę już w jesiennym nastroju i zachęcam do oglądnięcia zdjęć. Zaścianek
jesienią jest naprawdę piękny.